Kształcenie czy kształtowanie?
Gdy decydowałam o tym, że zaczynam indywidualny cykl nauczania u Stanisława Tworzydło powiedziałabym, że to będzie proces kształcenia. Dzisiaj wiem, że było to przede wszystkim kształtowanie mnie jako artystki. Po kilku latach w pracowni mojego Mistrza, kiedy On mówi mi że jestem artystką, czuję ogromną wdzięczność. Bo to On mnie ukształtował. I ja rzeczywiście czuję się artystką. Jest to uczucie bardzo przyjemne, a jednocześnie namacalnie zobowiązujące. Jest to odpowiedzialność, którą będę niosła z przez swoje życie.
W trakcie rozważania nad relacją Mistrz – Uczeń natknęłam się na Władysława Antoniego Stróżewskego – polskiego filozofa, który określił warunki do bycia mistrzem. To taka… instrukcja?
Jego zdaniem te warunki to:
przekazywanie hierarchii wartości, czyli porządku dóbr
przekazywanie całego swojego doświadczenia i wiedzy
nienarzucanie przez mistrza poglądów i rozstrzygnięć uczniom
nieaspirowanie mistrza do bycia życiowym „guru” uczniów
życzliwość i gotowość udzielania pomocy, tj. udzielanie własnego czasu uczniom
radość mistrza z powodu kontaktu z uczniami i radość z ich sukcesów
Właśnie taki jest mój Nauczyciel, mogę śmiało powiedzieć, że spełnia wszystkie wymienione warunki. Oprócz tego wszystkiego jest jeszcze jedna szalenie istotna rzecz - Mistrz miał swojego Mistrza, którego obdarza ogromnym szacunkiem i sprawia, że jego mądrość jest ciągle żywa…jak to robi?
Mądrość nie bierze się z próżni
W pracowni na Kazimierzowskiej na biurku w pokoju głównym jest kubek, w którym schowane są, długie, prostokątne karteczki. Na jednej stronie każdej z nich widnieje rysunek – zrobiony przez Stanisława Tworzydło, jego uczniów lub wnuki – a na drugiej odręcznie zapisana złota myśl. Jest taki zwyczaj, że uczniowie mogą sobie wylosować taką karteczkę i zachować ją dla siebie. Bardzo często robiłam to po skończonej pracy i wracałam do domu, rozważając to, co akurat tego dnia przeczytałam.
Kiedyś zapytałam, skąd pochodzą te myśli i skąd w ogóle ten pomysł. Wtedy Pan Stanisław wyjął z szafy stary zeszyt z pożółkłymi już kartkami, zapisanymi starannie pięknym odręcznym pismem. Zeszyt pełen mądrych myśli podarował mu… jego Mistrz – Stanisław Fisher – przed wyjazdem do Chin. Powiedział “Jedź, a jak będzie Ci źle czy będziesz miał wątpliwości, zajrzyj do niego”. Tak oto myśli zabrane przez Mistrza - Stanisława Fishera – wciąż żyją.
Jak widzicie… kiedyś mój Mistrz miał swojego Mistrza. Pamięta o nim, pamięta jego lekcje i przekazuje je dalej. To wyraz prawdziwego szacunku i dowód na to, że warto mieć w życiu prawdziwego Nauczyciela.
Jeśli spodobał Ci się ten artykuł subskrybuj mój newsletter, a będziesz dostawał kolejne na swoją skrzynkę mailową w chwili opublikowania go na blogu.
Będę szczęśliwa i wdzięczna Tobie za opublikowanie tego artykułu w social media.
Comentarios